Cichy wieczór we dwoje. Temat rozmowy schodzi na zbliżający się poród. Początkowo chciałam rodzić w domu, potem okazało się, że nie mogę, a ostatnio, zupełnie niespodziewanie, uchyliła się furtka -napisała położna, która podjęłaby się przyjęcia piątego porodu w domu.
Druga opcja to poród z umówioną położną w szpitalu obok, trzecia to szpital, który jest dalej, ale znany mi już z trzech porodów.
DIALOG:
Ja: I wiesz, nie wiem co robić. Tak chciałam ten domowy, a teraz jakoś więcej pokoju daje mi myśl o szpitalu najbliżej nas. I do niego zdążymy raczej bez problemu...
M: Rozumiem Cię, może gdyby była opcja porodu rodzinnego wcześniej, byłby czas na porządne przemyślenie..
Ja: Czyli też jesteś za szpitalem?
M: No wiesz... w naszej sytuacji poród w szpitalu to jak dodatkowa randka małżeńska na koszt NFZtu, ja bym nie rezygnował ;)
Codzienność w wielodzietnej rodzinie. Radości i trudy życia razem z piątką pociech.
środa, 15 listopada 2017
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Macierzyństwo
Wczoraj mój pierworodny skończył 11 lat. 11 lat mojego macierzyństwa. Impreza urodzinowa (głównie dla rodziny) była w sobotę. Tort, życzenia...
-
W ubiegłą niedzielę byłam zupełnie sama na mszy. Rzadko mam taką okazję, ale tym razem kolejne gorączki spowodowały, że musieliśmy się podzi...
-
Podejrzewałam to już kilka dni wcześniej. 24.04 zrobiłam test. Dwie kreski. Wielka radość. Myśli typu "ojej, półtora roku różnicy, czy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz