czwartek, 10 maja 2018

W Toruniu.


Wyobraźcie sobie ósemkę dzieci, czwórkę dorosłych i trochę ponad 70 m2. Jeśli myślicie, że oznacza to hałas, harmider, dezorientację to jesteście w błędzie  tak właśnie spędziliśmy część naszej majówki. U przyjaciół. Było spokojnie acz intensywnie. I bardzo miło.
Wszystkie dzieci wykazały ogromny hart ducha i ciała. Zrobiliśmy sporo kilometrów zwiedzając starówkę i słuchając pięknych legend. Zjedliśmy obiad w najbardziej popularnej Toruńskiej naleśnikarni. Poznaliśmy sztukę lepienia pierników i każdy z nas miał okazję zrobić swoje własne ciastko. Pospacerowalismy po Barbarce, a dzieci wybawily się na placu zabaw (królowala piaskownica oraz zjazd na tyrolce  ). Grillowaliśmy, byliśmy na pysznych lodach. Zwiedziliśmy ogród zoobotaniczny, spędziliśmy wspaniałe popołudnie w Młynie Wiedzy (i żałowaliśmy że nie mieliśmy więcej czasu, gdyż był fantastyczny!). Ostatni dzień uwieńczyliśmy poranną Mszą Świętą. Wieczory spędzaliśmy na pogaduchach w przyjemnej kuchni, gdyż dzieci szczęśliwe i wykończone padały w okolicy godziny 19. Wróciliśmy napełnieni radością. To był fantastyczny czas. 
Bardzo, bardzo polecamy zwiedzanie Torunia z dziećmi. Warto. 

Macierzyństwo

Wczoraj mój pierworodny skończył 11 lat. 11 lat mojego macierzyństwa. Impreza urodzinowa (głównie dla rodziny) była w sobotę. Tort, życzenia...