piątek, 9 marca 2018

Droga krzyżowa oczami dziecka.

Byliśmy na drodze krzyżowej. Z całą piątką. Trochę musieliśmy ich przekonywać i tłumaczyć, że warto iść. Bo mimo, iż staramy się być na drodze krzyżowej co tydzień, to jednak dla dzieci to wyzwanie. 
Ja z mężem i maluchami chodziliśmy za krzyżem. Dwójka najstarszych została za to w ławce. W między czasie na rzutniku były puszczane zdjęcia z "Pasji".
Po drodze krzyżowej 6 letni Antoś zaczyna rozmowę: Mamo, a te zdjęcia były prawdziwe?
Ja: Były z filmu o śmierci Pana Jezusa. Ale myślę, że tak to wyglądało.
Antek: No tak, oni chcieli zabić Pana Jezusa, żeby już nikt w Niego nie wierzył, prawda?
Ja: Tak synku. Masz rację.
Antek: Ale im się nie udało. Bo my wierzymy... A wiesz mamo, że Pan Jezus miał taką kłującą koronę z cierni. I był taki dzielny, niósł ją na głowie mimo bólu. I się nie poddawał.
Ja: Wiem. Tak było.
Antek: tak sobie myślę, że warto było iść na tą drogę krzyżową dzisiaj. Bardzo warto.
Chwila przerwy. Pakujemy się do auta. Temat wraca.
Antek: A Szymon z Cyreny pomógł nieść krzyż.
Ignas: Zmusili Go, wiesz?
Antek: Wiem. Zmusili. Ale jak dobrze że jednak pomógł i niósł, nawet jeśli nie chciał.
....
Z tym was zostawię. Wciąż uczę się od moich dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Macierzyństwo

Wczoraj mój pierworodny skończył 11 lat. 11 lat mojego macierzyństwa. Impreza urodzinowa (głównie dla rodziny) była w sobotę. Tort, życzenia...