poniedziałek, 24 grudnia 2018

Wigilia


Mieliśmy plany na wigilię. Mieliśmy jechać do mojej rodziny. Upiekłam ciasta, zrobiliśmy sałatkę jarzynową i ogarnęliśmy jako tako dom. Przygotowaliśmy serca idąc do spowiedzi. Ubraliśmy choinkę, małą, bo po świętach wyjeżdżamy, a święta też głównie w odwiedzinach.
Dwa dni temu Franek dostał małej gorączki, ale idzie mu ząb. Wczoraj było w miarę, stan bardzo podgorączkowy, przy zębie norma. Rano też podgorączkowy, bez problemu jedziemy na wigilię tak jak planowaliśmy. Na 16. O 13.50 Franek wstal z drzemki. 38,5 kaszel, katar. Szybka decyzja: zostajemy w domu. Zadzwoniłam do teściowej, która mieszka dwie ulice od nas, gdyż rano oferowała, że w razie czego ma gołąbki z kaszą. Teściowie na gorąco zmienili plany i postanowili , przed Wigilia na którą jechali, przyjechać do nas na półtorej godziny. Objechałam sklepy, wszystko zamknięte. W końcu trafiłam do żabki i ubłagałam panią by mnie jeszcze obsłużyła (zamykali już). Wróciłam z mrożonymi uszkami, barszczem w kartoniku i pierogami w dużej ilości.
Mąż w między czasie nakrył stół z chłopakami. Uwinęliśmy się w godzine. O 15 przyjechali teściowie. Pomodliliśmy się. 7latek przeczytał fragment Pisma świętego. No dobra, dukał trochę i się zacinał bo a) stres, b) nie miał kiedy poćwiczyć. Więc gdy doszedł do b... Brze... Brzemie... 5 latek wtrącił "w ciąży była"! Brzemienna.
Złożyliśmy sobie życzenia. Było wzruszenie i kilka łez otartych kantem dłoni. A potem te uszka i barszcz kupny, a jednak całkiem smaczny. Pyszne gołąbki teściowej. Potem aniołek zasypał nas prezentami. Dzieci na długo zatopiły się w zabawie, a my kolędowaliśmy...
Było zupełnie inaczej niż planowałam. A jednak. Maryja też nie planowała rodzić w stajni. Wśród siana , niedaleko zwierząt, bez pomocy drugiej kobiety, akuszerki. A Jezus narodził się właśnie tak: ubogo , po ludzku "w złym czasie". Dziś znów się rodzi, na nowo. W naszej rodzinie, w naszych sercach, w każdym człowieku. Namacalnie mogłam dziś sprawdzić co jest najważniejsze w Świętach. Nie te uszka, nie barszcz i wielka choinka.. Bycie razem i wspólne czekanie na przyjście Naszego Boga.
Życzę Wam, by w centrum Waszego świętowania był Jezus, Wielki Bóg w maleńkim dziecku, który chce przyjść do każdego z nas...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Macierzyństwo

Wczoraj mój pierworodny skończył 11 lat. 11 lat mojego macierzyństwa. Impreza urodzinowa (głównie dla rodziny) była w sobotę. Tort, życzenia...