poniedziałek, 19 lutego 2018

O indywidualnym podejściu.

W rodzinie wielodzietnej każdy ma swoje jedyne i niepowtarzalne miejsce. Nasza rodzina byłaby zupełnie inna gdyby nie było któregoś z chłopców. Każdy wnosi coś nowego, coś swojego. To trochę jak sałatka jarzynowa: każdy składnik jest inny, ale by całość dobrze i harmonijnie smakowała potrzeba tej różnorodności.
W dzisiejszym świecie bardzo dużo mówi się o indywidualnym podejściu do dziecka. Psychologowie, mądre głowy, rozprawiają o tym, by mieć czas z dzieckiem sam na sam, by pochylić się nad jego umiejętnościami oraz trudnościami. I ja się z tym bardzo zgadzam. Uważam, ze bardzo ważne żeby umieć pochylić się nad każdym dzieckiem i popatrzeć na nie przez pryzmat jego świata, a nie traktować jako zbiór. 
Czy da się w rodzinie wielodzietne? Czy da się gdy doba dalej ma 24 h, a dzieci nie jest jedno, dwójka tylko więcej? Nie jest to łatwe, wymaga planowania, zatrzymania się czasem w pędzie codzienności. Nieraz spędza mi sen z powiek. Ale się da. 
Staramy się. Czasem nieudolnie, bo też mamy swoje ograniczenia. Bywa, że pod koniec dnia analizuję w głowie, z którym synem jeszcze nie porozmawiałam choć chwilę sama. I idę do niego: przytulić, podpytać jak się czuje.
Wiemy, że każdy z chłopców jest inny. 
Ignacy: ambitny, zaangażowany, z wysokimi aspiracjami, lubiący wygrywać, ale i empatyczny, wrażliwy. Energiczny wulkan, który bardzo długo nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu. Teraz, z wiekiem, jest mu łatwiej ale i tak pędzi, gna, byle do przodu. Ciekawy świata. Odpowiedzialny.
Antoni: bardzo przyjacielski, nie da się go nie lubić. Wszędzie gdzie się znajdzie ma grono kolegów i koleżanek. A mimo to najbardziej lubi być z nami, w domu. Domator. Konkretny. Wykonujący zadanie od początku do końca. Sprawiedliwy, ceni sobie prawdę i równość. Zacięty, potrafi pokonywać własne ograniczenia. Prostolinijny. Bardzo troskliwy, czuły. Duży talent sportowy. Zawsze zadowolony z tego co ma.
Szymon: zasadniczy. Zadaniowy. Wszystko chce mieć pod linijkę. Cieszy się z każdego drobiazgu. Chodzący uśmiech, pełen pogody ducha. Bardzo inteligentny. Wrażliwy. Uwielbia wspólne czytanie. Składa sam lego zdecydowanie nie dla jego wieku. Refleksyjny. Potrafi godzinami rysować. Ma dużo pomysłów.
Józef: uparty, zdystansowany do świata, ale fantastycznie funkcjonujący ze starszymi braćmi. Wie czego chce. Może godzinami czytać książeczki, budować z klocków lub biegać po dworze. Lubi pokonywać własne ograniczenia. Dziecko z charakterem, twardym , niełatwym, a jednocześnie wspaniałym.
Franciszek: póki co bardzo spokojny. Zadowolony z tego co jest. Mało wysuwający się na pierwszy plan. Wymarzony niemowlak. Czekamy aż pokaże nam więcej siebie 
Zadowolić wszystkich to jest wyzwanie. Zaspokoić ich potrzeby. Znaleźć chwilę na rozmowę. 
Potrafią się upomnieć: mamo mogę jechać z tobą sam na zakupy?
I już wiem, ze potrzebuje pobyć tylko ze mną.
Tato pograsz ze mną w szachy? I wiadomo, że to ma być tylko ich rozgrywka.
Staramy się organizować tak, by choć raz na jakiś czas zabrać gdzieś tylko jednego. Nie jest to technicznie łatwe, ale bardzo cenne. 
Widać kiedy chcą porozmawiać. Wyczuwam na kilometr, gdy któryś coś przeżywa. Wtedy staramy się jeszcze bardziej skupić właśnie na tym konkretnym synu.
Co jest najpiękniejsze? To, że mówią o swoich emocjach, potrzebach. Że przychodzą i pytają: mogę z tobą porozmawiać? 
Wczoraj pierworodny zaciągnął mnie do pokoju sam na sam, bo miał ważną sprawę. I na koniec rozmowy powiedział mi tak: "Wiem, ze wy zawsze coś wymyślicie, rozwiążecie problem. Choć byście mieli mnóstwo innych spraw, wiem, że mogę przyjść do was i pomożecie." Bardzo mnie to wzruszyło. Wiele razy wyrzucałam sobie, że powinnam być jeszcze bardziej, jeszcze bliżej, jeszcze więcej. Że nie nadążam. A jednak. To zdanie daje mi nadzieję, że mimo codziennego pędu każdy z nich wie, że może na nas liczyć. Zawsze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Macierzyństwo

Wczoraj mój pierworodny skończył 11 lat. 11 lat mojego macierzyństwa. Impreza urodzinowa (głównie dla rodziny) była w sobotę. Tort, życzenia...